Tłumaczenia w kontekście hasła "nie-siebie" z polskiego na angielski od Reverso Context: nie bierz tego do siebie, nie dla siebie, nie pasujemy do siebie, nie rób z siebie, nie pasują do siebie Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja

Do pomieszczenia wchodzi chłopak, którego poznałam w samolocie. Przez dłuższą chwilę patrzymy na siebie, zaskoczeni swoim widokiem po czym brunet wyciąga rękę w stronę mojego ojca. - Kevin Wronkowski, jestem nowym dyrektorem w dziale marketingu, przyszedłem omówić z panem nową przedstawia się. -Miło mi pana poznać. Myślę, że nasza współpraca będzie owocna. Yeo Jung Kyu oprowadź Mię po ojciec zwraca się do swojego asystenta po czym otwiera nam drzwi żebyśmy oboje opuścili jego biuro. Chodzimy po budynku już przez jakiś czas, ale ja nadal myślę o Kevinie i o tym jak to możliwie, że pracuje dla mojego taty. Od moich rozmyślań odciąga mnie fakt, iż na kogoś wpadłam i leżę teraz na podłodze, a dokładniej na jakimś mężczyźnie. -Ślepa jesteś!?- wydziera się po czym spycha mnie z siebie- Mam kupić ci okulary? -Ja... - Ty co? Pewnie chcesz przeprosić, jeśli tak to daruj sobie. -Uważasz, że to tylko moja wina? Ty mnie nie widziałeś? Aaaaa... a może specjalnie na mnie wpadłeś, by się teraz trochę powydzierać? -Głupia jesteś, wiesz kim jestem?- prycha -A wiesz kim ja jestem? -No kim?- świetnie Mia, no i co mu teraz powiesz? Postraszysz tatusiem, czy mamusią? Na szczęście w tym samym momencie podbiegł asystent Yeo Jung Kyu. -Lee Yoon Woo daj spokój, ona nie uspokajał chłopaka, który jak widać miał na imię Yoon Woo. -Dobra, ale nie chce jej już nigdy więcej powiedział po czym obrócił się na pięcie i maszerował dalej w stronę windy. wymruczałam pod nosem, ale tak by on usłyszał. -Coś ty powiedziała?!- podszedł do mnie, i podciągnął go góry za koszulkę. Nie powiem w pierwszym momencie byłam przerażona, ale potem strach zmienił się w pewność siebie. -Jesteś CWELEM!- po tych słowach rzucił mnie na podłogę i odszedł. Byłam trochę skołowana myślałam, że wda się ze mną w dyskusję ale on odszedł bez słowa. -Kim on jest?- zapytałam Yeo Jung Kyu. -Lee Yoon Woo, jest idolem, śpiewa, tańczy i takie tam. -Czy idole nie powinni być mili i słodcy? -Powinni. Jesteś głodna? Na dole jest restauracja, więc możemy coś zamówić. -Okej, chodźmy. Siedziałam sama przy stoliku jedząc posiłek, ponieważ asystent Yeo musiał iść na jakieś spotkanie razem z ojcem. Nagle ktoś zasłonił mi rękoma oczy. -Zgadnij kto?- pierwszy raz od przyjazdu do Korei usłyszałam jak ktoś mówi po polsku, wiedziałam, że to nikt inny jak Kevin. -Serio, masz zamiar się tak bawić Kevin? -Tak, bo to uśmiechną się i usiadł na przeciwko Więc masz na imię Mia? -Skąd wiesz? -Twój ojciec jak mniemam użył wcześniej twojego imienia. -A no tak. Czego chcesz? -Randki. -Czego? -No wiesz randka to spotkanie dwojga osó... - Wiem co to randka, ale ty chyba jesteś sporo starszy. Hmmmm? -Mam dwadzieścia jeden lat a ty osiemnaście więc równica jest niewielka. -Masz dwadzieścia jeden lat i takie wysokie stanowisko? -Co w tym dziwnego? Po prostu jestem geniuszem i skończyłem wcześniej uśmiechną się na widok mojej wyrażającej podziw twarzy- No to co z tą randką? - Nic z tego. -Dlaczego. - Geniusze mnie zażartowałam, po czym odeszłam od stołu i wyszłam z restauracji, zostawiając Kevina samego.

2.9K views, 27 likes, 2 loves, 10 comments, 3 shares, Facebook Watch Videos from Polska scena Pro Evolution Soccer: MY NIE PASUJEMY DO EUROPY i inne afrykańskie czary nowy film z kanału: Jaśnie Pan
zapytał(a) o 15:39 Nie pasujemy do siebie...? Poznałam ostatnio fajnego chłopaka. Tzn. znam go od jakiegoś roku, ale tak bliżej poznaliśmy się dopiero trzy tygodnie temu. Przekonałam się, że jest fajnym chłopakiem, a on jak to ujął, przekonał się, że jestem inna niż uważał. Super się z nim gada, byliśmy ze znajomymi w kinie, później na spacerze sam na sam, piszemy smsy, siedzimy razem na polskim. Nie jesteśmy parą ani nic. I ja tego nie oczekuję, chcę tylko przyjaźni. Tyle, że ja jestem raczej 'grzeczną' dziewczyną, jakoś tam się uczę, mam spokojne i równie mądre koleżanki, nie lubię robić bydła ani przebywać z osobami, które je robią. Nigdy nie paliłam i nie piłam. On to totalne przeciwieństwo. Zapalił kiedyś (nie pali teraz, ale zapalił), pił, ma fatalnych znajomych (nawet ich nie znając boję się o siebie), a koleżanki z byłej klasy (przenieśli go do nas bo miał za dużo minusowych pkt) rzucają się na niego na korytarzu. Dodam, że to totalne pustaki. Mniejsza. Oceny ma średnie/słabe, ale wychowany jest dobrze. Bo i kulturalny, nie bije, nie zaczepia dziewczyn, kilka razy stanął w mojej obronie. Tylko, że.. mam wątpliwości, czy mogę liczyć na przyjaźń.. Niby on mi się nie podoba, ale szlag mnie trafia jak widzę jak te dziewczyny z jego byłej klasy w trójkę skaczą na niego i napalają się.. ;__; Najgorsze, że gada z nimi jak z przyjaciółkami.. przy mnie mówi, że ich nie lubi i że są puste, ale obściskiwać się pozwala.. Nie wiem, czy warto walczyć o tę znajomość...I czy nie wyjdę na łatwą jeśli pozwolę mu się zbliżyć, bo już na pierwszym spotkaniu widać było, że szuka bliższego kontaktu.. ;__;Pomóżcie, proszę :c Odpowiedzi AriSa <3 odpowiedział(a) o 15:48 Ja osobiście uważam, że powinnaś dać mu szansę ,bo wiesz to, że ma złe oceny czy coś takiego nie oznacza, że nic nie ma w środku może sprowadzisz go na dobrą drogę. Ale wiesz nie daj po sobie poznać, że ci zależy żeby w pewien sposób cię nie wykorzystał. Myślę, że powinnaś podchodzić do niego jak na razie z dystansem to najlepsze rozwiązanie. Ale wiesz to jest moje osobiste zdanie. ;( Nie lubię jak dziewczyny płaczą przez takich pustaków , bo nawet nie zdają sobie sprawy jak my teraz cierpimy. ;/ Serce nie sługa. Daj wam troszkę czasu. Może tego właśnie potrzebujecie poznaj go od każdej strony. ;* życzę szczęścia ! <3 majkaef odpowiedział(a) o 15:52 Mówi się że przeciwieństwa się przyciągają. Jeżeli czujesz coś do niego to czemu masz się ,,blokować'', pogadaj z nim zapytaj czy się zmieni itp. Jeśli czujesz że to może być tylko przyjaźń to czemu nie, ja mam paczke przyjaciół, a wśród nich najlepszą przyjaciółke i najlepszego przyjaciela; TYLKO przyjaciela. mam też chłopaka i on nie ma nic przeciwko temu. Sądze że powinnaś iść za głosem serca, jeżeli go kochasz to powiedz mu to, jeżeli uważasz go za dobrego przyjaciela to też mu to wyznaj. Nie możesz oszukiwać samej siebie; być wbrew sobie. Te dziewczyny są jakieś nienormalne. Koledzy chym... Pogadaj z nim o nich. Nie wyjdziesz na łatwą pozwalając mu się zbliżyć, to jakiś absurd, te dziewczyny jak już wychodzą na łatwe. Moja odpowiedź to nie rób nic w brew swojej woli. Powodzenia! Uważasz, że ktoś się myli? lub
Zwrotka 1. Wiatr dzisiaj szepcze twoje imię, które zmieniło zimę w lato Dało mi siłę na to, żeby wierzyć w miłość i coś ponad Bo myślałem, że inteligentni nie powinni kochać, o Z tobą nie jest dobrze, z tobą jest tylko lepiej Jak poprosisz to się zmienię, ale ty tego nie zrobisz No bo wolisz mnie takiego jaki jestem I
fot. Adobe Stock Mamusiu, obejrzysz z nami stare zdjęcia? Proszę cię – moja sześcioletnia córeczka Kasia patrzyła na mnie błagalnie. – Dobrze Kasiu, za chwilę skończę zmywanie, pooglądamy stare albumy i zrobimy w nich wreszcie porządek – powiedziałam. Wreszcie spędzę wieczór z dziećmi, pomyślałam, są ferie zimowe, a ja jak zwykle mam dla nich za mało czasu. Wyjęłam z szuflady albumy i koperty ze zdjęciami, siedliśmy we trójkę na dywanie w salonie. Oglądaliśmy moje stare fotografie z dzieciństwa. – Mamuś, czemu się nie śmiałaś? – spytał Wiktorek. – Pewnie było mi smutno – odpowiedziałam. – Byłam sama, dzieci się ze mnie śmiały, niektóre mnie brzydko przezwały. Wiktor ma dopiero cztery lata, pomyślałam, a już czuje, że ta mała dziewczynka ze zdjęć, którą byłam kiedyś, miała smutne dzieciństwo i młodość. – Mamusiu, ty zawsze to miałaś, takiego wielkiego siniaka? – spytał mój synek, patrząc na fotografie, a potem dotknął rączką mojego policzka. – Tak, urodziłam się z tym znamieniem – tłumaczyłam. – Babcia i dziadziuś nie wiedzieli, co to jest, czy jestem chora. Myśleli, że kiedyś to zginie, jak urosnę – dzieci słuchały mnie z ciekawością. – Mieszkaliśmy na wsi, tam nie było dobrych lekarzy. – Mamo, dla nas jesteś najpiękniejsza na świecie – powiedziała Kasia. – Dla taty też – dodał Wiktor. Zamyśliłam się, te zdjęcia przywołały wspomnienia z dzieciństwa. Przez chwilę znów stałam się pełną kompleksów, smutną i nieśmiałą dziewczyną. Urodziłam się ze szpecącym naczyniakiem na twarzy. Na prawym policzku, skroni oraz części głowy pod włosami moja skóra jest czerwonosina. Dla kogoś, kto widzi mnie po raz pierwszy, to okropny widok. Rodzice kochali mnie bardzo i rozpieszczali. Byłam ich najmłodszą i ukochaną córką. Nie mówili jednak głośno o tym, jak wyglądam. Jako małe dziecko nie byłam świadoma swej ułomności. Koszmar zaczął się, gdy poszłam do szkoły. Po dwóch dniach nauki płakałam i krzyczałam: – Nigdy więcej tam nie pójdę! Rodzice, niestety, nie uprzedzili mnie wcześniej, co może zdarzyć się w szkole, nie przygotowali na spotkanie z rówieśnikami, nie ostrzegli, że dzieci potrafią być takie okrutne. Nikt nie wytłumaczył mi, że choć mam szpecącą plamę na twarzy, nie jestem gorsza od innych. Zupełnie nie mogłam sobie dać z tym rady, czułam się brzydka i odrzucona przez rówieśników. Wszystko to bardzo mocno przeżywałam. Gdybym przynajmniej była chłopcem, może nie czułabym się tak strasznie, ale dziewczynka, wiadomo, chce ładnie wyglądać, podobać się innym. Byłam dobrą uczennicą, choć nieśmiałą i zamkniętą w sobie. Dużo czytałam, w bibliotekach szukałam książek medycznych, z których mogłabym czegoś dowiedzieć się o swojej chorobie. Zawsze nosiłam dłuższe włosy, rozpuszczone, tak aby choć trochę zakrywały moją twarz. Byłam blisko tylko z jedną koleżanką. Hania miała dużą wadę wzroku i nosiła okulary z grubymi szkłami. Z niej też się wyśmiewano, może to nas właśnie zbliżyło? Po skończeniu podstawówki zaczęłam naukę w szkole zawodowej. Miałam być krawcową, choć od dzieciństwa marzyłam o tym, aby zostać handlowcem. Odkąd pamiętam, zawsze z Hanką i rodzeństwem bawiłam się w sklep. Zabrakło mi jednak pewności siebie. Wiedziałam, że w sklepie nie dam sobie rady, bo ludzie będą mi się przyglądać. Wolałam więc zamknąć się w zakładzie krawieckim, a po pracy szybciutko wrócić do domu. Poza tym w klasie krawieckiej były same dziewczyny, a w handlowej więcej chłopców, a ja bałam się ich towarzystwa i unikałam ich na każdym kroku. Moja siostra Jola jest rok starsza ode mnie. Zawsze była ładną dziewczyną i miała duże powodzenie u chłopców w szkole. Zazdrościłam jej, zwłaszcza gdy mi się zwierzała i opowiadała o swoich licznych randkach. – Kupiłam wreszcie nowy puder do twarzy – powiedziała mi kiedyś w tajemnicy. – Tylko nic nie mów mamie. Wiesz, co ona myśli o malowaniu. Jola stała przed lustrem i podekscytowana szykowała się na spotkanie z Witkiem. – Ty i tak jesteś ładna, nie musisz się malować – westchnęłam. – A gdzie kupiłaś ten puder? – spytałam. – W naszym sklepie przecież go nie ma – zdziwiłam się. – Znalazłam go na targu w Adamowie – powiedziała Jolka. Umalowała się, włożyła obcisłe dżinsy i bluzkę z dekoltem, i czekała na Witka. Miał przyjechać po nią motorem. – Jolka, ty się tak przejmujesz tym spotkaniem, że zrobiłaś się czerwona na twarzy. Wyglądasz teraz prawie jak ja – roześmiałam się. Moja siostra spojrzała w lusterko. – Boże, co się stało?! I policzki mnie strasznie pieką – krzyknęłą i wybiegła do łazienki. Tam zaczęła szybko zmywać makijaż. Kiedy wróciła do pokoju, twarz miała napuchniętą, jakby ją pszczoły pogryzły, a z oczu płynęły jej łzy, choć upierała się, że wcale nie płacze. – Mamo! – zawołałam. – Chodź, zobacz, jak Jolka wygląda! Mama weszła do naszego pokoju i obejrzała uważnie twarz siostry. – Tyle razy wam mówiłam, żebyście nie smarowały się żadnymi świństwami – powiedziała. – Jolu, ty masz jakieś okropne uczulenie i nie ma mowy, żebyś teraz wyszła z domu. Moja siostra była załamana. – Jezu, co za pech, dlaczego akurat dziś, przecież nie mogę pokazać mu się na oczy w takim stanie – rozpaczała. – Beata, proszę cię, jak Witek przyjedzie, to wytłumacz mu, że jestem chora i nie mogę się z nim dzisiaj spotkać. Nie podobał mi się ten pomysł, bo wstydziłam się swej brzydkiej twarzy. Musiałam jednak pomóc siostrze i usprawiedliwić ją przed nowym chłopakiem. Kiedy przyjechał wieczorem, wyszłam do niego przed dom. – Cześć, jestem Beata, siostra Jolki – przedstawiłam się. – Jolka kazała cię przeprosić, ale nagle się rozchorowała i nie może nigdzie wybrać się z tobą. – Czy ty mała mnie aby nie nabierasz? – spytał trochę zły. – Może któraś z was mnie oszukuje? – Po co miałabym to robić? Jak nie chcesz wierzyć, to nie – wzruszyłam ramionami. Witek siedział na swoim motocyklu w za dużym kasku na głowie. Nie widziałam dobrze jego twarzy ani on, na szczęście, mojej, bo był zmrok. – Zaczekaj, nie odchodź jeszcze – powiedział do mnie, gdy odwróciłam się i chciałam wejść do domu. – Fajny mam motor, no nie? – zapytał. – A może chcesz się ze mną przejechać? – Czemu nie – uśmiechnęłam się. Ten jego motor warczał jak traktor i zadymił pół wioski, on jednak uważał go najwyraźniej za ósmy cud świata. – Możemy się przejechać, ale niedaleko – zaznaczyłam. Założyłam kask i usiadłam za Witkiem. Ta jazda to było niesamowite przeżycie. Poczułam pęd wiatru na twarzy i jego szum w uszach. Dobrze mi się z nim rozmawiało, był wesoły i ciekawy świata. Niedawno zaczął pracę w warsztacie mechanicznym. Majsterkowanie stanowiło jego pasję. Zapomniałam na chwilę o tym, jak wyglądam. Było ciemno, a mój szpetny policzek zasłaniały włosy, a poza tym Witek siedział z mojej lewej strony. – Jolka ma fajną siostrę – stwierdził na pożegnanie i sięgnął po mój kask. Poczułam delikatne dotknięcie jego dłoni na mojej twarzy. – Dziękuję za fajny wieczór – pomachałam mu ręką i wróciłam szczęśliwa do domu. Za kilka dni Witek znowu do nas przyjechał. Jolka zrobiła herbatę i zaprosiła go do naszego wspólnego pokoju. Ja zostałam w kuchni, nie chciałam pokazywać mu się na oczy. Jolce przykazałam powiedzieć, że nie ma mnie w domu. Zobaczyłam go przez przypadek, gdy niosłam z szopy drewno do kuchni, a on właśnie od nas wychodził. Odebrał mi koszyk z drewnem i sam go zaniósł, a potem gadaliśmy przez godzinę na dworze. Na szczęście znowu było ciemno i mogłam ukryć swoją twarz. Nagle uświadomiłam sobie, że Witek bardzo mi się podoba. Jak on się zachowa, gdy zobaczy, jak naprawdę wyglądam, myślałam przerażona. Bałam się, że może mnie odrzucić jak inni, więc unikałam go przez następne tygodnie, choć wiedziałam, że szukał mnie w szkole i wypytywał o mnie moje koleżanki. Gdy któregoś zimowego dnia po zajęciach szłam na przystanek PKS, usłyszałam za sobą znajomy warkot motoru. – Może cię podwieźć? – usłyszałam głos Witka. – Nie rób sobie kłopotu – odparłam. – Zaraz mam autobus. – Beata, co się dzieje? Czy ty się na mnie gniewasz?! – zapytał, a właściwie krzyknął, bo jego słowa zagłuszał ryk silnika. – Porozmawiaj ze mną! – Dobrze – odparłam roztrzęsiona. Zdjęłam beret i odgarnęłam włosy z twarzy, aby dobrze mnie widział. – Popatrz sobie – powiedziałam zimno. – Jak dotąd nie było okazji, żebyś mnie dobrze widział. Patrzył na mnie i nie przestawał się uśmiechać. – Z czego się śmiejesz baranie?! – krzyknęłam. – Ty też się ze mnie śmiejesz, wszyscy tylko potraficie się śmiać. Nadal chcesz mnie wozić? Taką brzydulę? – zapytałam. – Teraz widzisz, że nie możemy się spotykać, może wreszcie dasz mi spokój, nie chcę twojej litości – rozpłakałam się i uciekłam. Myślał pewnie, że jestem ładna, mam długie włosy. Teraz już wie o mnie wszystko i na pewno nie chce mnie znać – szlochałam w poduszkę przez kilka nocy. Starałam się o nim zapomnieć i miałam nadzieję, że wkrótce przejdzie mi to zauroczenie. Pewnego wiosennego dnia wracałam ze szkoły do domu pieszo, bo nie zdążyłam na autobus. Szłam i spoglądałam od czasu do czasu na niebo. Nad lasem wisiały ciemne, burzowe chmury, co chwilę rozlegał się grzmot. Miałam jeszcze jakieś trzy kilometry drogi i czułam, że nie zdążę przed deszczem. Zawsze bałam się burzy, zwłaszcza gdy nie mogłam jej przeczekać w bezpiecznym miejscu, a tu jak na złość błyskawice były coraz bliżej i zaczęło mocno wiać. Miałam nadzieję, że zatrzymam jakiś przejeżdżający samochód i podjadę chociaż kawałek. Jednak zamiast samochodu usłyszałam za sobą motocykl, na którym jechał Witek. – Wsiadaj, bo zaraz zmokniesz – rzucił, podając mi kask. Zawahałam się chwilę, ale czułam na twarzy pierwsze krople deszczu, a poza tym przerażały mnie błyskawice. Szybko usadowiłam się za plecami Witka. Chwilę potem rozszalała się nawałnica, a deszcz wlewał mi się za kołnierz cienkiej kurtki. Witek zatrzymał się w sąsiedniej wsi przed zabudowaną wiatą przystanku PKS. – Przeczekamy tutaj, bo w taką ulewę nie da się zupełnie jechać – spojrzał na mnie z troską. Byłam zupełnie przemoczona i trzęsłam się z zimna. – Ale zmokłaś, gdybym nadjechał pięć minut wcześniej, to byśmy zdążyli przed deszczem – złościł się. Zdjął swoją kurtkę i wykręcił ją z wody, a potem zaczął zdejmować bluzę. – Co ty robisz, czemu się rozbierasz? – spytałam zdziwiona. – Załóż to na siebie pod kurtkę, będzie ci cieplej – podał mi swoją bluzę. – No, co ty, zostałeś w samej koszuli i mokrej kurtce – drżałam przemoczona. – Mnie nic się nie stanie, a ty możesz się przeziębić – stwierdził. Założyłam ją posłusznie. Było mi przyjemnie, że ktoś nagle o mnie dba. Spojrzałam na niego z wdzięcznością, choć lekko speszona. Witek patrzył na mnie uśmiechnięty. Gdy nasze oczy się spotkały, spuściłam głowę. Pochylił się nade mną i odgarnął mi włosy z twarzy, a potem pocałował czule w chory policzek. Odsunęłam się od niego, zasłaniając odruchowo dłonią znamię. – Nie broń się, już dawno to chciałem zrobić – powiedział cicho Gdy do wiaty wszedł zarozumiały syn sołtysa z mojej wsi, nastrój prysnął. Jacek przyglądał się nam z głupawym uśmiechem. – Widzę, że Beatka znalazła sobie kawalera, w dodatku zmotoryzowanego – szydził. – Czy kolega gustuje w szpetnych dziewczynach, czy może ładniejszej nie znalazł? – pytał złośliwie. – A przecież u nas w okolicy pięknych nie brakuje – roześmiał się. – Z taką to wstyd się gdziekolwiek pokazać. Poczułam, że robi mi się niedobrze, chciałam się zapaść pod ziemię. Witek ze złości poczerwieniał, podszedł do Jacka i uderzył go w twarz. – Teraz to ty będziesz szpetny i to tak, że do domu wstyd ci będzie wracać – krzyknął Witek. Nie chciałam tego widzieć ani słyszeć. Wybiegłam na drogę. Było mi obojętne, czy zmoknę, czy nie. Do domu miałam już niedaleko. Znów go straciłam, myślałam. Co z tego, że mu się podobam, kiedy wszyscy wokół uważają, że tylko ładne dziewczyny zasługują na uczucie i szczęście. Po chwili Witek zatrzymał się obok mnie. – Jaśnie panna znowu się obraziła – stwierdził – przecież to nie ja powiedziałem to wszystko, tylko on. Wiem, że nie jest ci łatwo, ale nie powinnaś tak się przejmować tym, co tacy ludzie o tobie mówią. Oni sami są niewiele warci – tłumaczył mi. – A poza tym, masz na sobie moje ubranie, więc mi nie uciekaj – chwycił mnie za rękę. Pozwoliłam wtedy, aby odwiózł mnie do domu. Wypiliśmy gorącą herbatę, a Witek wysuszył mokre ciuchy. – Przyjadę do ciebie w sobotę wieczór i zabiorę cię na dyskotekę – powiedział na pożegnanie. – Nie wiem, czy to dobry pomysł? – odparłam. – Nie chcę się z tobą umawiać, bo nie chcę, aby takie sytuacje się powtarzały. – Ale to nie jest żaden rozsądny powód do odmowy – stwierdził Witek. – Poza tym ja się łatwo nie poddam. – Daj spokój, przecież wszyscy koledzy będą ci dokuczali, będą się z ciebie śmiać – tłumaczyłam mu zawzięcie. – Twoja rodzina też mnie nie polubi. Będą się dziwić, dlaczego wybrałeś mnie, skoro możesz mieć każdą atrakcyjną dziewczynę. Witek nie dał się jednak przekonać i tak jak obiecał, zjawił się w sobotę. – Po coś ty znowu przyjechał?! – złościłam się na niego. – Mówiłam ci już, że nigdzie nie pojadę z tobą. Zostaw mnie wreszcie w spokoju! – płacząc, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Za tydzień sytuacja się powtórzyła, ale Witek nie chciał wracać do siebie, tylko siedział na tym swoim motorze przed bramą. Chyba liczył, że zmienię zdanie. W końcu do całej sprawy wmieszał się mój ojciec. – Beata, załatw to jakoś – powiedział wyraźnie niezadowolony. – On gotów całą noc warczeć przed bramą na tym swoim motorze, a ja chcę się wyspać. – Tato, ty z nim porozmawiaj, bo mnie nie słucha – poprosiłam ojca. Tata załatwił sprawę po męsku i Witek odjechał. Dwa dni później dowiedziałam się w szkole, że miał wypadek na motorze. Trafił do szpitalu. Na szczęście jego stan nie był ciężki. Miał złamaną nogę, obojczyk i szwy na twarzy. Zrobiło mi się go żal. Postanowiłam go odwiedzić. Weszłam cichutko do sali, Witek leżał nieruchomo, a na twarzy miał tyle opatrunków, że widać było tylko oczy i usta. Gdy mnie zobaczył, wyszeptał z trudem: – Może jednak nie jestem ci zupełnie obojętny, skoro przyszłaś. – Nie, nie jesteś – odparłam z uśmiechem i wzięłam go za rękę. – Teraz ja również będę miał blizny na twarzy, więc nie powinnaś już myśleć, że nie pasujemy do siebie. Od tej chwili staliśmy się nierozłączni. Witek nauczył mnie na nowo marzyć. Pomógł mi nabrać pewności siebie. Dzięki niemu pozbyłam się swoich kompleksów. Jego miłość dodała mi siły. W końcu uwierzyłam, że nawet taka brzydka dziewczyna jak ja, może być szczęśliwa. Tego dnia, gdy mi się oświadczył, zabrał mnie na wycieczkę nad jezioro, oczywiście swoim ukochanym motorem. Tu na pomoście, w blasku zachodzącego słońca, powiedział czule: – Beatko, chcę abyś, została moją żoną, żebyśmy byli ze sobą na dobre i na złe. Od sześciu lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy dwoje zdrowych i ładnych dzieci oraz grono sprawdzonych przyjaciół. Za namową Witka skończyłam zaoczne technikum i zdałam maturę. Pracuję w domu handlowym, gdzie jestem kierowniczką działu odzieży. Znalazłam też dobrego dermatologa w Warszawie, który dał mi receptę na specjalny krem maskujący do twarzy. Używam go tylko przy okazji większych imprez towarzyskich, bo chociaż dobrze tuszuje moje znamię, to skóra na twarzy staje się nienaturalnie żółta. Nie zdecydowałam się na razie na usuwanie naczyniaka laserem. Leczenie jest drogie i wymaga wielu zabiegów, a efekt niepewny. Nauczyłam się żyć ze świadomością swego wyglądu. Mam takie samo prawo do radości i szczęścia jak inni. Więcej prawdziwych historii:„Narzeczony zostawił mnie dla prawdziwej miłości. Tak się złożyło, że jej jedyną zaletą był... bogaty tatuś”„Mój wakacyjny romans zakończył się ciążą. Przystojny Grek chciał odebrać mi dziecko, zanim jeszcze się urodziło”„Nigdy sobie nie wybaczę, że przeze mnie zginęła młoda dziewczyna. Nie zareagowałam, a później już nie zdążyłam...” Istoty te zawsze są opisywane jako wysokie, o bladej skórze, co zupełnie nie pasuje do ciemnoskórych i ciemnowłosych ludzi z regionów Ameryki Południowej. These beings are always reported as tall, pale-skinned, completely non-indigenous to the people that are dark-skinned, dark-haired in these South American regions. Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. we're not compatible don't mix we don't match we don't belong together not a match we're not the same wrong for me do not get along we're not right for each other aren't right for each other we're not good for each other we're not a good match I are not suited Wreszcie zrozumiałem, że nie pasujemy do siebie. Zapomnij, nie pasujemy do siebie! Dziewczyny i ja nie pasujemy do siebie. Ja i policja nie pasujemy do siebie. Mój to Bliźnięta, twój to Strzelec, nie pasujemy do siebie. Jak to, nie pasujemy do siebie? Mój to Bliźnięta, twój to Strzelec, nie pasujemy do siebie. Mamo, Nicole była fajna, ale nie pasujemy do siebie. Ja i słowa nie pasujemy do siebie. Posłuchaj - Elaine Robinson i ja nie pasujemy do siebie. Artur i ja nie pasujemy do siebie. Davis, nie pasujemy do siebie. Powinienem był coś wcześniej napomnieć, ale wydaje mi się, że nie pasujemy do siebie. Długo myślałam podczas bezsennych nocy i doszłam do wniosku, że nie pasujemy do siebie. During my many sleepless nights, I've been thinking, and I came to the conclusion that we're no match for each other. Dzieci i ja... nie pasujemy do siebie. My po prostu nie pasujemy do siebie. Steve i ja nie pasujemy do siebie. Skarbie, my nie pasujemy do siebie. Wiesz, może nie pasujemy do siebie idealnie. Wiecie... Zdecydowaliśmy, że nie pasujemy do siebie. No results found for this meaning. Results: 137. Exact: 137. Elapsed time: 104 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200
Nie pasujemy do siebie? Jasne, że nie pasujecie do siebie – mam poczucie, że okres chodzenia ze sobą, narzeczeństwa, a później małżeństwa cały czas jest okresem dopasowywania się. Oczywiście są pewne kwestie fundamentalne, gdzie należy bardzo głęboko przemyśleć temat ślubu, kiedy np. jedno z narzeczonych chce mieć dzieci w
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. we're not compatible don't mix we don't match we don't belong together not a match we're not the same wrong for me do not get along we're not right for each other aren't right for each other we're not good for each other we're not a good match I are not suited Wreszcie zrozumiałem, że nie pasujemy do siebie. Zapomnij, nie pasujemy do siebie! Dziewczyny i ja nie pasujemy do siebie. Ja i policja nie pasujemy do siebie. Mój to Bliźnięta, twój to Strzelec, nie pasujemy do siebie. Jak to, nie pasujemy do siebie? Mój to Bliźnięta, twój to Strzelec, nie pasujemy do siebie. Mamo, Nicole była fajna, ale nie pasujemy do siebie. Ja i słowa nie pasujemy do siebie. Posłuchaj - Elaine Robinson i ja nie pasujemy do siebie. Artur i ja nie pasujemy do siebie. Davis, nie pasujemy do siebie. Powinienem był coś wcześniej napomnieć, ale wydaje mi się, że nie pasujemy do siebie. Długo myślałam podczas bezsennych nocy i doszłam do wniosku, że nie pasujemy do siebie. During my many sleepless nights, I've been thinking, and I came to the conclusion that we're no match for each other. Dzieci i ja... nie pasujemy do siebie. My po prostu nie pasujemy do siebie. Steve i ja nie pasujemy do siebie. Skarbie, my nie pasujemy do siebie. Wiesz, może nie pasujemy do siebie idealnie. Wiecie... Zdecydowaliśmy, że nie pasujemy do siebie. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 137. Pasujących: 137. Czas odpowiedzi: 101 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200
Nie sądzisz, że do siebie pasujemy? Du glaubst nicht, dass wir zusammenpassen? Ja robię to, bo myślałem, że do siebie pasujemy. Ich mache das, weil ich dachte, dass wir zusammenpassen. zapytał(a) o 20:45 Co zrobić gdy chłopak mówi że chyba nie pasujemy do siebie? Poznałam fajnego chłopaka na poczatku nic nie czułam do niego a on do mnie tak pewnwj soboty na dyskotece podeszła do mnie jakaś dziewczyna i powiedziała ze jest z nim w ciązy , on mi ciagle mowił ze ona sobie to wymysla bo jest zazdrosna o niego, po tym wszystkim przestał sie odzywać , napisałam do niego co bedzie dalej z nami to napisał ze nie wie i ze musi wyjasnic ta sprawe mineły dwa tygodnie przez ktore nie widziałam sie z nim , dzisiaj napisałam mu co wkoncu z nami bedzie , napisał ze nie wie i ze chyba nie pasujemy do siebie, jego kumple mowia mi ze mu zalezy na mnie a on co innego pisze , a go kocham i nie wiem co robic, Pomużcie mi prosze:( Odpowiedzi Jeśli pisze ,że nie asujecie to szuka czegoś by się wywinąć. To normalne , najlepsze wytłumaczenie. Niestety , ale daj sobie spokój. Nie był Ciebie wart , jest pełno wyje***nynych w kosmos chłopaków. pozdrawiam , < 3 ; - * skm odpowiedział(a) o 20:53 Sprobuj sie z nim spotkac. On moze Ci tak mowic ze do siebie nie pasujecie ale czuje co innego, moze Cie sprawdza albo cos takiego. Jak sie spotkacie to porozmawiaj z nim szczerze co czuje i dlaczego mysli ze do siebie nie pasujecie. A to z ta laska to raczej nieprawda... ona pewnie jest zazdrosna i chce Ci go odbic. Bedzie dobrze ; ) Usopp odpowiedział(a) o 21:03 Najlepie się z nim spotkaj i porozmawiajcie..............spytaj się go czemu uważ że do siebie niepasujecie i z kąd u niego taka nagła zmiana...... Powied że on ci się nadal bardzo podoba i ci na nim zależy Uważasz, że ktoś się myli? lub Iafi. 289 255 304 57 217 493 118 238 260

nie pasujemy do siebie